Jeszcze kilka dni temu było pięknie, biało, jak powinno być
w styczniu. Drzewa w ciepłych czapach, a promienie słońca
biegały po śnieżnych diamentach.
Tak, było.....a dzisiaj okrooooooooopnie.
Dobrze, że hiacynt mi zakwitł i razem przywołujemy
WIOSNĘ.
Wiem, wiem, że jeszcze może być różnie, idzie luty, obój
buty.
Ja o pogodzie, a tak naprawdę to chcę Wam pokazać
następną lalkę i jeszcze kilka słów na temat poprzedniej,
czyli Walerci.
Otóż szyciem lalek zaraziłam moją córkę
Otóż szyciem lalek zaraziłam moją córkę
Dominikę, która co prawda nie ma czasu bo studiuje, ale
Waleria to właśnie Jej praca. Moja druga panna to Adelcia.
Sesja w naszym ogrodzie.
Adela ma 42 cm, wykonana jest techniką waldorfską.
Liście spadły już z drzew, słońce przedziera się przez
gałęzie, a Adelka buszuje wśród jesiennych
marcinków.Kocha swój ogród, lubi spacerować i zbierać
skarby. Dzisiaj nazbierała koszyk szyszek, a co ją czeka
jutro...?
Adela szuka domu, swoją pasją do ogrodu chętnie podzieli
się z nową przyjaciółką.
Pozdrawiam Aldona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz