W sierpniu ubiegłego roku zaprosiłam Agnieszkę do naszego małego miasteczka, do Regionalnego Centrum Rozwoju Kultury i Turystyki w Działoszynie, w którym obecnie pracuję.
Zaproszenie ku naszej radości zostało przyjęte i tak to się zaczęło.
Dwanaście zakręconych kobiet przez pięć dni, od rana do wieczora, szyło swoją pierwszą lalkę.
Oj, nie było to takie proste. Zaczęłyśmy od szycia głowy; palce bolały, plecy też (nie wiadomo czemu), szło ciężko, a nauczycielka okazało się, jest bardzo wymagająca, ale i bardzo cierpliwa.
Nie mogło być fuszerki.
Głowa uszyta, każda z nas podziwia swoją i już, już widzi gotową lalkę. Teraz to będzie z górki, bo przecież reszta to pikuś. Ale się myliłyśmy, każda następna czynność to następna góra do pokonania i to góra coraz bardziej stroma!
Wszystkie dziewczyny w skupieniu modelują głowę . |
Wreszcie jest! Teraz odpowiedniej wielkości brzuszek, nad którym trzeba popracować. |
Główka zrobiona, brzuszek też. Obok leży wykrój, który będzie uszyty z wysokiej jakości dzianiny. |
Jak widać dużo trudności sprawiała prosta czynność nawleczenia nitki. Widzicie to skupienie? |
Prawda, że jak na porodówce? Na dzisiaj to już koniec, ale jeśli jesteście ciekawe co było dalej to zapraszam do następnego posta, który pojawi się już wkrótce. Gorąco pozdrawiam, Aldona. |
Ale fajna opowieść Ci wyszła ! Brawo !
OdpowiedzUsuńDzięki Sabinko, Ty też tam byłaś, to możesz coś dopowiedzieć.
OdpowiedzUsuń